Lodolandia to największa i najszybciej rozwijająca się sieć street food w Polsce. Ich lody świderki i inne słodkości zyskały uznanie wielu klientów. Mobilność, elastyczność i jakość dają przewagę nad stacjonarnym biznesem. Marcin Olesiak, Prezes spółki Sweet Gallery, opowiedział o współpracy z galeriami handlowymi, ekspansji i rozwoju marki Lodolandia.
Jakie były początki pierwszego konceptu Lodolandia, w jakim tempie otwierane były kolejne punkty? Lodolandia to młoda marka gastronomiczna, jednak może się już pochwalić liczbą kilkuset punktów sprzedaży.
To prawda. Swoją działalność rozpoczęliśmy 4 lata temu od 3 własnych punktów Lodolandii. Byliśmy mile zaskoczeni tym, że koncept bardzo dobrze się przyjął. W drugim miesiącu działalności otworzyliśmy kolejne 5 punktów. Rok później było ich już 29, z czego 15 stanowiły punkty własne, a 14 – franczyzowe. W 2015 roku Lodolandia miała już łącznie 184 punkty sprzedaży, a w 2016 roku – 250.
Teraz w całej Polsce jest 350 punktów Lodolandii.
Jakie idee przyświecały otworzeniu biznesu właśnie w tej branży? Skąd pomysł na inwestycję w biznes lodowy?
Nie każdy wie, że lody świderki są znane tylko w Polsce i w Tajlandii. W 2013 roku znaleźliśmy niszę na rynku i dobry pomysł na biznes. Jesteśmy zadowoleni z osiąganych wyników i bardzo pochlebnego przyjęcia przez Polaków tego konceptu lodowego, dlatego też wchodzimy na kolejne rynki, na których ten produkt to wciąż novum.
Wspominał Pan, że posiadacie ponad 300 punktów sprzedaży w Polsce. Można zatem stwierdzić, że ten biznes się sprawdził. Co takiego wyjątkowego jest w Państwa produktach?
Świderki, co to znaczy? To lody, które w odróżnieniu od lodów włoskich nie są napowietrzane, przez co jest więcej loda w lodzie. Świderki są zmrożone do -12 stopni, dzięki czemu delektowanie się nimi trwa dłużej. Można je fajniej uformować i dają fantastyczne orzeźwienie. W każdej lokalizacji smak lodów jest taki sam. Klienci bardzo chwalą smak naszej śmietanki.
Ile nowych punktów zamierzacie Państwo otworzyć w najbliższym roku?
W 2018 roku chcemy otworzyć aż 150 nowych punktów. Kolejny rok planujemy zamknąć z łączną liczbą 600 punktów sprzedaży w Polsce i za granicą.
Na Państwa stronie internetowej odwiedzających wita hasło „pierwsza w Polsce franczyza lodowa pod klucz”. Czy może Pan rozwinąć ten slogan?
Przede wszystkim nasi franczyzobiorcy nie pozostają bez opieki. Nasz system franczyzowy zapewnia im nie tylko wiedzę w zakresie sprzedaży, ale również całe know- how związane z prowadzeniem biznesu. To pakiet szkoleń, wsparcie marketingowe, serwis, kompleksowe zaopatrzenie towarowe i rozwiązania księgowe oraz narzędzia do kontroli sprzedaży.
Ponadto, dostarczamy franczyzobiorcom w pełni wyposażone przyczepy gastronomiczne z niezbędnymi dokumentami. Zapewniamy także szkolenia dla menadżerów, osób zarządzających i pracowników. Uważam, że ogromne znaczenie mają oferowane przez nas lokalizacje. Dzięki współpracy z największymi sieciami handlowymi w kraju, m.in. Tesco, Kaufland, Carrefour, Intermarché, E.Leclerc czy Inter IKEA, Lodolandia oferuje franczyzobiorcom optymalne lokalizacje przy najpopularniejszych centrach handlowych w niemal każdym mieście w Polsce.
Tym, co nas wyróżnia, jest fakt, że jako jedyni w branży, razem z Klientem otwieramy punkt sprzedaży i jesteśmy z nim podczas tego pierwszego dnia.
Czy uważa Pan, że ten biznes jest dla każdego?
Każdego franczyzobiorcę powinna wyróżniać przedsiębiorczość, nie wspominając już o pracowitości i łatwemu nawiązywaniu kontaktów – to bardzo pomaga w pracy z ludźmi. W naszej branży przez 7 dni w tygodniu kontakt z personelem i Klientami jest nieodłącznym elementem tej pracy. Nasi franczyzobiorcy bardzo szybko się rozwijają. Nie otwierają tylko jednego punkt sprzedaży, jakby się mogło wydawać. Decydują się na prowadzenie od 3 do 5 punktów, a niektórzy franczyzobiorcy prowadzą ich nawet 10.
Dziękuję za rozmowę.
Pełny wywiad z Marcinem Olesiakiem przeczytasz we wrześniowym wydaniu Magazynu Galerie Handlowe, www.magazyngalerie.pl