Wśród przedstawicieli firm zrzeszonych w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług panuje przekonanie, że ostatni lockdown zakończy się 31 stycznia. Ostatni, bo branża więcej nie przetrwa, a nie ma racjonalnych przesłanek, by przedłużać zawieszenie działalności firm działających na terenie centrów handlowych.
Otwarcie naszych sklepów traktujemy jako naturalną konsekwencję dotychczasowych deklaracji rządu, dotyczących terminu poluzowania obostrzeń w handlu. Oczekujemy, że rząd w sposób odpowiedzialny potwierdzi swoje zapowiedzi i stworzy nam warunki, byśmy otworzyli sklepy 1 lutego i zaczęli realnie odrabiać ubiegłoroczne i tegoroczne straty. Z naszej strony wszystkie warunki niezbędne do bezpiecznego otwarcia sklepów na terenie centrów handlowych zostały spełnione
- zapewnia Zarząd ZPPHiU.
Pracodawcy przekonani są, że można otworzyć ich punkty zlokalizowane w centrach handlowych bezpiecznie i z korzyścią dla firm, ich pracowników, partnerów biznesowych i całego ekosystemu biznesowych zależności, które zachwiane zostały poprzez kolejne lockdowny. Handlowcy oczekują by rząd stworzył warunki do legalnego otwarcia ich sklepów i zakładają, że obostrzenia zostaną zniesione do 31 stycznia 2021 r..
Handel jest bezpieczny. Przedstawiamy rzetelne argumenty, że handel w centrach handlowych przy założonym reżimie covidowym nie niesie zagrożeń. Zaangażowaliśmy wiele środków, by wdrożyć i wypełniać zasady DDM. Przestrzegamy wszelkich procedur i dbamy o najwyższy standard bezpieczeństwa i higieny. Grudniowe otwarcie nie miało wpływu na wzrost ilości zachorowań. Wyrażamy głębokie przekonanie, że nasze sklepy są co najmniej równie bezpieczne, co otwarte dotychczas wielkopowierzchniowe markety, sklepy meblowe czy te z artykułami dekoracyjnymi itp.
– podsumowuje Zarząd ZPPHiU.
Przedstawiciele ZPPHiU zapowiadają, że 1 lutego ich sklepy w centrach handlowych mogą i powinny być otwarte bez szkody dla bezpieczeństwa klientów. Pracownicy są przygotowani, sklepy zatowarowane a wszystkie procedury związane z przestrzeganiem reżimu sanitarnego wdrożone i wypełniane skrupulatnie. Niestety są też przekonani, że ze względu na kontynuowane zamkniecie stref food courtowych i miejsc odpoczynku, oraz kin i fitnesów odwiedzalność nie przekroczy 60 % tej, która była odnotowana w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Czas zgody przedsiębiorców na kolejne absurdalne decyzje rządu się skończył.
Czekamy na potwierdzenie otwarcia naszych sklepów 1 lutego i na to jesteśmy operacyjnie przygotowani. Bierzemy sprawy w swoje ręce i zaczynamy pracować, żeby odrabiać straty po walce z wirusem i ratować setki tysięcy miejsc pracy. Mamy nadzieję, że data 1 lutego będzie przełomowa i zapisze się jako moment zwrotny w zmaganiach naszego sektora z pandemią
– podsumowuje Zarząd ZPPHiU.
PKD nadal kamieniem u szyi polskich przedsiębiorców
Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług od tygodni zwraca także uwagę na rażące niedopatrzenie władz. Przedsiębiorcy prowadzący działalność na terenie centrów handlowych w większości nie mogą funkcjonować z powodu zakazów administracyjnych wprowadzonych przez rząd. Państwo odmawia jednak wielu spośród nich możliwości skorzystania z pomocy ze względu na „niewłaściwe PKD” Rozdźwięk pomiędzy skutkami obostrzeń a dostępem do pomocy w ramach Tarczy 6.0. jest nieakceptowalny.
W przekonaniu ZPPHiU kryterium przyznania pomocy powinien być przymus administracyjny zamknięcia sklepów i będący ich wynikiem spadek obrotów.
Członkowie naszej organizacji głośno wołają o pomoc, ale są lekceważeni. Tarcza 6.0 przewiduje listę podmiotów objętych wsparciem rządowym w oparciu o klasyfikację wybranych kodów PKD, która nie jest odzwierciedleniem spisu firm realnie zamkniętych w centrach. Lista ta jest zdecydowanie niewystarczająca, by zagwarantować pomoc polskim przedsiębiorcom, walczącym dziś o przetrwanie branży
– ponawia apele Zarząd ZPPHiU.
Rząd ewidentnie ignoruje realną sytuację przedsiębiorców, kurczowo trzymając się przepisu krzywdzącego setki handlowców i ich pracowników. To decyzje, które prawdopodobnie zaważą o „być albo nie być” wielu pracodawców a tym samym, przy spełnieniu czarnego scenariusza, spowodują liczne zwolnienia.
Adam i Iwona Gazda / Grupa Kapitałowa InterGroup, PKD 46.16.Z., PKD 70.22.Z., PKD 70.10.Z.
„Na ten moment pomoc nam się nie należy, a to konieczne abyśmy mogli nadal utrzymać zatrudnienie. Jest to zupełnie niezrozumiała dla nas sytuacja, gdyż obecnie mamy zamknięte 35 salonów, gdzie jest zatrudnionych 200 osób. Z powodu zamknięcia salonów nie tylko nie osiągamy przychodów, ale ponosimy wszystkie koszty utrzymania wynikające z wieloletnich umów najmu, w efekcie ponosimy straty. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć decyzji Rządzących, ponieważ to nie tylko kod PKD powinien decydować o możliwości otrzymania pomocy, ale przede wszystkim podmioty, które w konsekwencji restrykcji rządowych dotknęły najbardziej – jesteśmy 3-ci raz zamknięci, a utrzymujemy miejsca pracy płacąc postojowe naszym pracownikom oraz ponosimy wszelkie koszty z tytułu zamknięcia salonów. Czujemy się bardzo pokrzywdzeni i obawiamy się o dalsze funkcjonowanie naszych firm, przecież mamy zamknięte salony – NIE MAMY ŻADNYCH DOCHODÓW, a zostaliśmy pominięci, ponieważ nasz kod nie został uwzględniony w przyznawaniu pomocy – A PONOSIMY WSZYSTKIE KOSZTY.”
Monika Miszkurka / MONIKA MISZKURKA ODZIEŻ JEANS, PKD 46.16.Z
„Prowadzimy z mężem około 70 salonów odzieżowych, z tego połowa w galeriach wielkopowierzchniowych które w listopadzie zostały zamknięte i ponownie teraz w grudniu i styczniu zostaną zamknięte. Tym samym nasze salony odzieżowe w tych galeriach działające na zasadzie franczyzy również były i będą zamknięte. Nasz główny kod PKD niestety nie znalazł się na liście kodów, które mogą ubiegać się dofinansowanie z tytułu poniesionych strat i spadku obrotów. Pragnę podkreślić, że od początku tej sytuacji utrzymujemy wszystkie miejsca pracy i chcemy je nadal utrzymywać, ale aby to zrobić, musimy otrzymać od Państwa wsparcie, które pozwoli nam na wypłatę wynagrodzeń dla naszych pracowników. Takich firm jak my jest oczywiście więcej. Bez pomocy w formie tarczy finansowej nie uda utrzymać się nam wszystkich miejsc pracy i realizować postanowień z łączących nas umów między galeriami a naszymi firmami. Sytuacja jest dla nas bardzo krzywdząca, ponieważ stosujemy się do rozporządzeń, a w zamian nie otrzymujemy pomocy, która się nam należy i pomoże zachować miejsca pracy .Nie rozumiemy kompletnie dlaczego Rząd nie chce uznać naszego kodu PKD przy przyznawaniu środków z tarczy finansowej, skoro faktycznie ponieśliśmy straty i możemy to w każdej chwili udowodnić.”
Czym jest PKD? W największym skrócie: Polska Klasyfikacja Działalności to podział działalności gospodarczych realizowanych przez wszystkie polskie podmioty gospodarcze. Wybór kodu zakresu działalności następuje w sposób deklaratywny w momencie zakładania firmy, a potrzebny jest do celów statystycznych. Wskazanie odpowiedniego kodu działalności gospodarczej przez przedsiębiorcę determinuje m.in. jego zobowiązania podatkowe lub ustala reguły podczas udziału w przetargach. Bywa, że zakres działalności nie zostaje wyczerpany poprzez przypisanie do konkretnego kodu, wtedy wybieranych jest kilka najbardziej zbliżonych do charakteru wykonywanych czynności. Zawsze jednak najistotniejszy jest kod wiodący i to z niego wynikają konsekwencje formalne dla przedsiębiorcy. Jak przekonują się obecnie rzesze pokrzywdzonych firm, PKD może być powodem poważnych perturbacji dla biznesu.