Jak podsumowują Państwo zeszłoroczną działalność?
Zeszły rok był dla branży turystycznej niezmiernie trudny ze względu na upadki touroperatorów. Dało się to odczuć i na płaszczyźnie sprzedaży usług turystycznych, i na rynku franchisingowym, na którym również działamy w związku z rozwojem sieci. Nie zdołaliśmy zrealizować planów rozwojowych w stu procentach, ale i tak zeszły rok był dla nas o wiele lepszy niż poprzedni. Głównie pod względem przychodowym ze względu na ciągle zwiększającą się liczbę placówek.
Jak maluje się funkcjonowanie My Travel Multiagent na tle zeszłorocznych upadków biur podróży?
My Travel w formie sieci działa na rynku od dwóch lat – nie boję się stwierdzić że były to dla turystyki dwa najgorsze lata w ciągu ostatniej dekady. Jeśli przetrwaliśmy ten kryzysowy okres i zdołaliśmy się rozwijać w tym czasie, to wierzymy, że w lepszych czasach, które powoli się do nas zbliżają, będziemy w stanie rozwijać się o wiele bardziej dynamicznie. Odnosząc się wprost do zeszłorocznych upadków, to nie odczuliśmy ich bezpośrednio zbyt mocno. Dzięki naszej obecności w Polskiej Izbie Turystyki cały czas monitorujemy rynek i na przykład Triady nie sprzedawaliśmy w naszych salonach pół roku przed upadkiem. Dziwne ruchy w tej spółce zaczęły się zdecydowanie wcześniej, niż ogłoszono upadek.
Ile biur podróży My Travel Multiagent powstało w ubiegłym roku?
W zeszłym roku otworzyliśmy 11 placówek. 10 placówek w pierwszych 6 miesiącach roku, czyli do upadku Triady i jedną placówkę w grudniu, czyli po tym, jak uspokoiły się nastroje rynkowe. Placówki rozlokowane są na terenie całego kraju w hipermarketach, galeriach oraz w lokalach wolnostojących.
Jakie mają Państwo plany na bieżący rok? Czy zamierzają Państwo otwierać nowe powierzchnie?
W tym roku kontynuujemy strategie z lat poprzednich. Udało się nam od początku roku otworzyć 11 placówek - z czego ostatnią w Galerii Askana w Gorzowie Wlkp., a 4 kolejne są na etapie organizacyjnym. Nowe lokale zostaną otwarte na Kabatach, na warszawskiej Pradze, w Jaworze oraz Świdnicy. Bardzo mocno zaczynamy też stawiać na internet oraz wdrażanie konceptu sprzedaży usług turystycznych za pomocą konsultantów mobilnych. Wierzymy, że sukces na obecnym rynku daje symbioza trzech kanałów sprzedaży: sprzedaż tradycyjna, internet i mobilni doradcy.
Które biura podróży My Travel Multiagent są częściej odwiedzane – te, które znajdują się w centrach handlowych, czy te o innej lokalizacji?
Zdecydowanie lepiej radzą sobie placówki, które znajdują się w centrach handlowych. Wynika to głównie z tego, że są lepiej dostępne godzinowo. Kolejnym atutem centrów handlowych jest fakt, że klient może przyjść do nas i przedstawić swoje oczekiwania, a w międzyczasie, kiedy konsultant przygotowuje ofertę (zwykle trwa to dobrych kilka minut), klienci załatwiają swoje pozostałe galeryjne sprawy, aby po kilkunastu minutach wrócić i mieć już przygotowany produkt. Tym samym nie tracą czasu na oczekiwanie.
Jakie korzyści otrzymuje klient wybierając My Travel Multiagent?
Według nas, w przypadku biura podróży, najważniejszy jest poziom obsługi i atmosfera panująca w biurze. Ofertę wszystkie biura posiadają taką samą. Staramy się zatem rywalizować na tym polu poprzez ciągłe podnoszenie kwalifikacji naszego personelu. Dbamy też o to, aby w naszych placówkach panował przyjazny klimat. Dużym plusem jest też fakt, że dzięki naszej obecności w Polskiej Izbie Turystycznej cały czas dostajemy rzetelne informacje na temat kondycji touroperatorów i staramy się tak modelować ofertę, aby zminimalizować ryzyko sprzedaży wycieczki, która nie dojdzie do skutku z powodu upadku organizatora.
Tagi: