Decyzje o pracy zdalnej naszych biur centralnych zostały podjęte już po ogłoszeniu pierwszych przypadków zachorowań w Polsce. Aktualnie w przemyskiej centrali rotacyjnie pracuje 5-6 osób, które zapewniają back office dla wszystkich pracujących z domu - podsumowuje dla Magazynu Galerie Handlowe - Artur Kazienko, Prezes i Właściciel Kazar Group.
Sklep internetowy jest w tej chwili obsługiwany przez dwa zespoły pracujące rotacyjnie z półgodzinną przerwą na dokładną dezynfekcję pomiędzy zmianami. Wszystkie salony oczywiście zgodnie z rozporządzeniem zostały zamknięte i nie prowadzą działalności handlowej. To dla całej organizacji trudna sytuacja, z którą nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia, firma praktycznie z dnia na dzień stanęła w obliczu katastrofy. Dziś trzeba stanowczo podkreślić, że naszym priorytetem są miejsca pracy, o które walczymy. Dziś nie rozmawiamy o zysku, który jest gwarantem rozwoju przedsiębiorstwa, dziś wyzwaniem jest przetrwanie. Nasza walka nie skończy się z dniem zniesienia izolacji. Nie wrócimy do naszych miejsc pracy, jakby nic się nie wydarzyło. Walka będzie trwać przez kolejne miesiące a nawet lata. Naszą strategię na najbliższe miesiące opieramy na raporcie PwC, który przewiduje 3 różne scenariusze wpływu pandemii na polskich przedsiębiorców, luka finansowa w branży, którą oszacowano, sięga nawet 32 mld zł braków w najgorszym scenariuszu. Trzeba jednak zauważyć, że najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada jedynie spadek przychodów o 30% LFL w pierwszym miesiącu po izolacji. W mojej ocenie jest to zbyt optymistyczne założenie, bliżej mi do 50% lub nawet 70% spadku przychodów LFL. Kolejną kluczową sprawą, która przesądzi o losie setek polskich firm są ustawowe regulacje a właściwie ich brak, dotyczące umów pomiędzy najemcami i wynajmującymi po okresie otwarcia centrów handlowych. Niestety na dzień dzisiejszy spełnia się jeden z czarnych scenariuszy, w którym firmy będą zmuszone wypowiadać umowy najmu. ZPPHiU, który powołaliśmy by ratować setki tysięcy miejsc pracy, dziś zrzeszający ponad 200 firm wypracował rozwiązania kompromisowe. Postulowaliśmy o solidarne podejście do ponoszenia kosztów w dobie trwającej pandemii, niestety nadal nasze postulaty pozostają bez odpowiedzi. Firmy bez przyjęcia tych rozwiązań nie będą miały najmniejszych szans na przetrwanie, przy tak wysokich czynszach, mając perspektywę spadku obrotów w najgorszym scenariuszu o 70%. To może okazać się przysłowiowym gwoździem do trumny dla całego polskiego retailu.
Najlepiej perspektywy, które czekają branże opisuje wspomniany wyżej raport PwC. Pokazuje on 3 możliwe scenariusze wpływu pandemii na sektor retail. Luka w branży może sięgać od 11 mld zł, aż do nawet 32 mld zł braków w najgorszym scenariuszu. Branżę zatem czeka gigantyczna recesja. Warto zauważyć, że około 50 mld złotych to przychody polskich przedsiębiorstw z sektora mody, a 81% odwiedzin w centrach handlowych to głównie zakupy odzieży, obuwia i dodatków. Firmy retailowe wydają 6,1 mld zł na najem powierzchni handlowych. Szacujemy spadki przychodów LFL sięgające nawet 70%. Nasz scenariusz zakłada, że w grudniu przychody LFL spadną o 30% i od tego miesiąca zakładamy stopniową poprawę wyników, tak by w perspektywie 3-5 lat wrócić do poziomu przychodów realizowanych w 2019 roku. Ograniczeni przychodowo, nie będziemy mogli zatem działać w dotychczasowej skali.
Przedstawiona pomoc w ramach Tarczy antykryzysowej w teorii wygląda dobrze, zwłaszcza wsparcie, które firmy mogą uzyskać z Polskiego Funduszu Rozwoju. Nasz wniosek złożyliśmy w dniu ogłoszenia wsparcia w ramach tarczy finansowej. Reagujemy tak szybko jak to możliwe. Teraz czekamy na rzeczywiste wsparcie, które jest niezbędne do przetrwania.
To czego dzisiaj najbardziej nam brakuje to przychodów, których brak wynika z zamknięcia galerii handlowych. Nie jesteśmy w stanie regulować naszych zobowiązań, więc to czego najbardziej w tej chwili potrzebujemy to dostępu do gotówki. Rząd musi udostępniać niskooprocentowane kredyty bądź wsparcie finansowe, które w jakimś stopniu będzie umorzone.
W mojej ocenie, w świecie po pandemii, zmienią się przyzwyczajenia zakupowe i potrzeby konsumentów. Jest to kryzys, który bezpośrednio wpływa na stronę popytową oraz podażową. Dłuższy lockdown będzie prowadził do stopniowego pogarszania się sytuacji. Powinniśmy stopniowo odmrażać gospodarkę, bo proces adaptacji do nowej rzeczywistości będzie rozciągnięty w czasie. Świat przyspieszy w kierunku zakupów w sieci. Widzimy większą szansę na jeszcze szybsze przeniesienie naszego biznesu do online. Stary model oparty głównie o offline będzie podlegał erozji. Doświadczenia amerykańskie, kiedy w normalnych warunkach rynkowych pustoszeją całe galerie handlowe rozumiemy jeszcze bardziej klarownie w dobie światowej pandemii i jej konsekwencji dla zachowań konsumenckich. Sytuacje kryzysowe zawsze prowadzą do powstania nowych rozwiązań czy technologii. Myślę jednak, że aktualna sytuacja przyniesie więcej złego niż dobrego dla światowej gospodarki.