Zarządza Pan firmą Corin od 1996 r. Co skłoniło Pana wówczas do stworzenia marki bielizny?
Pomysł na założenie firmy był przemyślany, była wielka nisza jeśli chodzi o bieliznę. W Polsce to był okres przemian, budzenia się gospodarki wolnorynkowej, możliwości stworzenia czegoś swojego i jednocześnie czegoś, co będzie sposobem na życie, źródłem dochodu i do tego stanie się pasją.
Jak oceniłby Pan początki?
Corin budowaliśmy od podstaw, ucząc się na własnych błędach, a także korzystając z doświadczenia franuskich specjalistów i tych, którzy prowadzili już swoje firmy. Nie zawsze było łatwo. Jednak była to przemyślana strategia rozwoju. Z perspektywy czasu okazuje się, że popłaca trwałe dążenie do celu, realizowanie wytyczonych sobie planów. To dzięki temu dziś Corin należy do czołówki bieliźniarskich firm nie tylko w Polsce, ale i poza nią.
Jak Pana słowa odnoszą się więc do polskiej rzeczywistości?
Moja firma powstawała w latach 90-tych. Wówczas sytuacja była zupełnie inna niż obecnie. Po przejściu przez biurokratyczne schody firma Corin zaczęła działać. Już wtedy musieliśmy się zmierzyć z konkurencją. Na początku była to głównie konkurencja z rynku krajowego, w momencie kiedy rozpoczęliśmy intensywnie się rozwijać i wchodzić na rynku zagraniczne – to i konkurencja stała się silniejsza – doszła jeszcze konkurencja marek zagranicznych. Później wszyscy doświadczyliśmy napływu taniej bielizny z Chin. Dzisiaj przyszło się nam zetknąć z ogólnoświatowym kryzysem. Jednak, gdy przedsiębiorstwo ma wytyczony cel, dobry produkt, to nie należy się obawiać, trzeba robić jak najlepiej to co się robi, to gwarantuje pozycję marki na rynku.
Z Pana inicjatywy powstała również Polska Izba Bielizny. Tematykę bieliźniarstwa kontynuuje Pan więc zgodnie ze swoją filozofią biznesu, tzn. bardzo konsekwentnie. Widać, że to nie tylko praca, ale i pasja.
Bez pasji nie ma biznesu. W życiu nie chodzi tylko o zarabianie pieniędzy, ale o to żeby cieszyć się tym co się robi. Damska bielizna dla mężczyzny – to temat zawsze przyjemny. Nie ukrywam - nie jest łatwy. Niestety jestem wyłączony z etapu przymiarek czy dopasowywania bielizny. A przecież clue dobrej konstrukcji to idealne dopasowanie bielizny do sylwetki.
Czy właśnie z takich powodów zajął się Pan opracowaniem biustonosza idealnego?
Badania przeprowadzone z Politechniką Łódzką oraz Centrum Zdrowia Matki Polki pokazały przede wszystkim kobietom, co się dzieje gdy biustonosz jest źle dopasowany. Pracowaliśmy nad tym projektem ponad rok. Dokładnie sprawdzaliśmy zalecenia naukowców i zgodnie z nimi odszywaliśmy kolejne prototypy do badań, tak aby w końcu dojść do perfekcji. Najciekawsze przyszło na koniec – kiedy kamery termowizyjne potwierdziły efekty naszej pracy i pokazały dokładnie obraz ciała pod niewłaściwie dobranym biustonoszem i tym idealnym, który udało nam się skonstruować. Najważniejsze w badaniach było to, że precyzyjne wskazania przyrządów badawczych pokazały takie wyniki, z którymi nie można polemizować. To nie były subiektywne odczucia, to nauka wytyczyła nam dalsze działania.
Jaki wpływ na Pana firmę miały te badania?
Wyniki badań wdrożyliśmy do produkcji, w tej chwili wszystkie nasze biustonosze szyte są w oparciu o zdobytą wiedzę i pozyskane wytyczne. Jestem przekonany, że wielu kobietom pokazaliśmy na czym polega różnica i że warto wybierać zdrowie. I jak tu nie mówić o pasji, o bieliźnie mógłbym opowiadać godzinami. Dodam jeszcze, że te badania są unikatowe na skalę światową, z tego co wiem nikt do tej pory nie pokusił się, aby w ten sposób „przebadać” biustonosz. Wzbudziły one duże zainteresowanie mediów. Niedawno odwiedziła nas w celu przygotowania reportażu o tym ciekawym i unikatowym projekcie bardzo znana międzynarodowa stacja TV.
Biorą Państwo udział w targach sektora bieliźniarskiego. Jak wiedza tam zdobyta przydaje się w praktyce?
Od samego początku bierzemy udział w międzynarodowych targach. Cyklicznie prezentujemy swoją ofertę w Nowym Jorku, Moskwie, Paryżu, czy Kijowie. Takie spotkania umożliwiają bezpośredni kontakt, zaprezentowanie nowości, negocjowanie warunków. Zauważalne jest jednak to, że coraz częściej wykraczamy poza ten interpersonalny sposób kontaktowania się z kontrahentami, czyli korzystamy z Internetu. Niewątpliwie to usprawnia wszelkie działania eksportowe. Dzięki temu Corin eksportuje bieliznę do wielu miejsc na świecie.
Na jakich częściach świata się Państwo koncentrują?
Znaczny udział ma eksport do Europy Wschodniej, gdzie największym odbiorcą jest Rosja. Współpracujemy z Ukrainą czy Republikami Nadbałtyckimi. Obsługujemy klientów z Europy Zachodniej. W ostatnim czasie rozwija się sprzedaż Corin we Francji. Ekspansywnie wchodzimy na rynek Stanów Zjednoczonych i Kanady. Ważne są dla nas takie rynki, z którymi współpraca od wielu lat jest stała - jak Islandia, Finlandia, Australia, Niemcy i Grecja. Mamy klientki także w bardzo odległych krajach jak Liban, Gabon, czy Emiraty Arabskie albo Tajwan. Od początku swojej działalności stawialiśmy na międzynarodową strategię rozwoju. Zależy nam, aby marka Corin była znana nie tylko w Polsce, ale także za granicą. Stąd stale poszukiwaliśmy rynków, które mógłby zainteresować nasz produkt.
A jak porównując klientelę z innych krajów oceniłby Pan polskie klientki? Czym się charakteryzują?
Polki kochają dobrą jakościowo bieliznę, są nie mniej wymagające od klientek z innych części świata. Widzimy z perspektywy lat, jak się zmieniły oczekiwania klientek, jak zmieniły się one same. Polki nadal wybierają biustonosze typu push up, chociaż z uwagi na zmianę sylwetki – szczupła z dużym biustem, coraz częściej sięgają po biustonosz tzw. semi soft, czyli tylko w połowie usztywniony. Sprzedajemy więcej fig pełnych niż stringów, kilka lat temu było zupełnie inaczej. Kolorystyka – to rzecz gustu, w chwili obecnej bielizna jest kolorowa, wychodzi poza stereotypy i często odwołuje się do mody. Nie tylko Polki lubią różnobarwną bieliznę, wyraziste kolory, to element na który szczególną uwagę zwracają Rosjanki. Amerykanki – bardzo zachowawcze sexy, w bardzo dużych rozmiarach, a dla przykładu Liban – tylko klasycznie.Polskie klientki wybierają produkty dobre jakościowo i do tego polskie. Specjalnie dla naszych stałych klientek szyjemy kostiumy kąpielowe i bieliznę nocną. Mamy też kilka linii bielizny, aby móc sprostać wymaganiom wszystkich kobiet.
Jakie trendy są zauważalne na rynku światowym, których nie ma jeszcze w Polsce?
Polska bielizna jest na bardzo wysokim poziomie, mamy wiele dobrych firm i odpowiada światowym standardom. Myślę, że wielu zagranicznym producentów może się od nas Polaków uczyć konstruowania i szycia bielizny, a także przedsiębiorczości. Obecnie bielizna staje się częścią garderoby, to ogólnoświatowy trend.
Z jakim najbardziej innowacyjnym rozwiązaniem/produktem spotkał się Pan dotychczas?
Nie chcę być nieskromny, ale skoro już Pani pyta o najbardziej innowacyjne rozwiązanie z jakim się dotychczas spotkaliśmy – to ja stawiam na badania nad „biustonoszem idealnym”, o których wcześniej wspominałem.
Pomimo tak wysokiej pozycji marki Corin w Polsce do tej pory nie rozwinęli Państwo rozległej własnej sieci sprzedaży i działają Państwo głównie w oparciu o współpracę partnerską i franczyzową. Dlaczego? Jaka strategia rozwoju temu towarzyszy?
Silna marka budowana latami zjednuje sobie klientki, przyzwyczaja do swoich produktów, przekonuje je do nich. Corin posiada swój koncept franczyzowy. Rozwijamy go powoli i systematycznie. Kilka lat temu w Polsce powstał pierwszy salon pod szyldem Corin. Potem były kolejne. W chwili obecnej w kraju jest kilka sklepów franczyzowych. Pieczę nad nimi powierzamy dobrym, sprawdzonym partnerom, mającym doświadczenie w sprzedaży detalicznej. Nie oznacza to jednak, że wykluczamy podjęcie współpracy przy nowo powstających punktach. Również w Rosji, głównie w Moskwie, działa kilka salonów Corin. Funkcjonowanie tych punktów sprzedaży opieramy na bogatym doświadczeniu naszych kontrahentów. Planujemy otwieranie kolejnych sklepów, w różnych lokalizacjach.
Jakie są więc Pana zdaniem największe przeszkody w prowadzeniu biznesu w Polsce?
Cóż, myślę, że koszty jakimi są obarczeni wszyscy przedsiębiorcy oraz to, że nadal zderzają się na co dzień ze ścianą biurokracji, dokumentów. Obserwując rynki zagraniczne mam wrażenie, że chociażby w Europie Zachodniej procedury funkcjonowania firm są o wiele prostsze niż w Polsce. Tam nie ma konieczności posiadania kilku pieczątek, sterty papierów, niechęci urzędników. Wszyscy od lat liczymy na bardziej przyjazną politykę naszego państwa wobec ludzi przedsiębiorczych, z nadzieją, że kiedyś będzie lepiej. Przecież wszystkim żyłoby się lepiej jeśli ludzie kreatywni, przedsiębiorczy byliby wspierani, promowani.
Co Pan sądzi o aktualnym w Polsce trendzie rozwoju handlu w centrach i galeriach handlowych? Czy potrzebują Państwo takich obiektów, żeby odnosić sukcesy w swoim fachu?
Spoglądając na handel obecny i ten sprzed kilku lat, to mam wrażenie, że za kilka lat liczyć się będą wyłącznie sklepy w centrach czy galeriach handlowych. Przeskok kulturowy jest tak duży, że w tej chwili konsumenci spędzają swój wolny czas w tego typu miejscach i łączą je z zakupami. Ponadto każdy z nas staje się coraz bardziej wygodny, ma coraz bardziej ograniczony czas, więc szuka miejsc, gdzie ma łatwy dostęp do parkingu, sklepów skupionych w jednym miejscu, czy może pozostawić dziecko w bezpiecznych rękach na czas zakupów. Współpracujemy z wieloma sklepami zlokalizowanymi w centrach i galeriach w Polsce i zagranicą, widzimy w tej współpracy potencjał. Jednakże obserwując Europę Zachodnią czy Amerykę, widzimy, że specjalistyczne butiki i salony często zlokalizowane są na popularnych ulicach handlowych. Te ulice żyją, kwitną, są wizytówką miast. Niedawno czytałem ciekawy artykuł, że ta tendencja będzie się rozprzestrzeniać i przeżywać swój renesans. Warto się nad tym zastanowić, kiedy na przykład w chwili obecnej Francuzi w Polsce inwestują w galerie handlowe, a u siebie rozwijają sieć butików. Są przecież klienci, którzy lubią dokonywać zakupów w kameralnej atmosferze, w butikach z klimatem elegancji i luksusu. Nie można o nich zapomnieć! Dlatego sądzę, że każdy salon, czy ten z centrum handlowego, czy z ulicy może odnosić sukcesy.