Coraz więcej galerii handlowych będzie stawiało na jakąś formę specjalizacji i dla wielu nie będzie to kwestia wyboru, ale po prostu biznesowa konieczność. Gdy na bliskim wysycenia rynku pojawia się nowy istotny gracz, często większy, o bogatszej ofercie, dający lepsze doświadczenie zakupowe, odpowiednie modyfikacje tenant mix stają się biznesowym być albo nie być. Każdy z nas potrafi wymienić zarówno korzystne przykłady galerii, które potrafiły odnaleźć swoją drogę (np. w Warszawie), jak i braku odpowiedniej reakcji na zmieniające się warunki biznesowe w ostatnich latach (np. w Poznaniu) - uważa Artur Cichoń, Head of Strategy & Digital, Q&A Communications.
Specjalizacja jest drogą dobrą, ale nie dla każdego. Trudno wyobrazić sobie obiekt o powierzchni użytkowej większej niż 50 tys. mkw. specjalizujący się tylko w kategorii sport, premium lub funkcjonujący jako centrum restauracyjne. To raczej droga dla mniejszych obiektów, które chcą silnie odróżnić się od konkurencji.
Spodziewam się, że obszar food i jakość oferty restauracyjnej będzie bardzo się podnosił. Dzisiaj jeszcze widzimy dużą różnicę w ofercie i w podejściu konsumenta do jedzenia w galeriach i poza nimi. Klient galerii jest mniej wymagający, nastawiony na szybkość obsługi, a niekoniecznie jakość i doświadczenie. To jednak mainstream. Jest coraz więcej galerii o charakterze bardziej premium, w których koncept zbliżony do Time Out Market (znany z Nowego Jorku, Lizbony czy Londynu) mógłby funkcjonować jako uzupełnienie części handlowej. I doskonale wyróżniać daną galerię od strony jedzenia, rozrywki i czasu wolnego. Ponadto uważam, że w siłę będą rosły galerie z rozbudowaną lub dominującą ofertą premium. Jednak w Polsce taka strategia ma szansę funkcjonować tylko w wybranych miastach i naprawdę unikalnych lokalizacjach. Premium – prawdziwie ekskluzywna oferta – nie pociągnie też biznesowych wskaźników naprawdę dużych obiektów. Z kolei wielkim wyróżnikiem mogą za to stać się usługi, ale te naprawdę pomocne. Galeria, która na dużą skalę wprowadzi mechanizm „click & collect”, w którym zakup odbywa się przez Internet, a odbiór następuje tego samego dnia ze sklepu, znajdzie się, moim zdaniem, na autostradzie prosto do serc Klientów. Mechanizm ten czerpie bowiem z najmocniejszych stron zakupów internetowych, a obchodzi uciążliwą konieczność czekania. To trend niezwykle popularny w USA, o blisko 50% dynamice wzrostu rok do roku.