Na czym polega dobre partnerstwo w biznesie? Jerzy Osika, Prezes Promedia, swoją opinię zaczyna od anegdoty, z której skorzystał kiedyś podczas jednego z prowadzonych przez siebie szkoleń.
Wraca do domu mąż zadowolony z dobrej, partnerskiej umowy biznesowej. „Co inwestuje każda ze stron?” – pyta żona. „Partner wnosi kapitał, a ja doświadczenie” – odpowiada mąż. Na co zaciekawiona małżonka: – „A jakie korzyści osiągnie każdy na koniec współpracy?”. „Ja zyskam kapitał, a on doświadczenie” – oznajmia mąż z dumą i tajemniczym uśmiechem na twarzy. Nie bez powodu w niektórych kulturach biznesowych, jak np. w Chinach, najpierw pragnie się dobrze poznać potencjalnego partnera jako człowieka, spędzając z nim więcej czasu, na przykład podczas wspólnych posiłków, zanim uzna się go za osobę, z którą warto rozpocząć biznesową współpracę. Metoda robienia biznesu „na Janosika”, czyli „ obrabuj i w nogi” przechodzi na szczęście w Polsce coraz częściej do lamusa. Zyskuje na znaczeniu budowanie trwałych relacji opartych na zaufaniu – mostu, który najpierw należy zbudować, by móc po nim bezpiecznie się biznesowo poruszać. Także konsument oczekuje od sklepu, że zamiast „touch point”, będzie to „trust point”, a zamiast sprzedawcy chcącego mu coś „wcisnąć”, spotka zaufanego, kompetentnego doradcę, który się nim zaopiekuje.
Prawdziwych przyjaciół, jak wiemy, poznaje się w biedzie. Prawdziwą siłę relacji, nie tylko biznesowych, poznajemy najlepiej w sytuacjach będących wyzwaniem. Zakaz handlu w niedzielę stał się nim z pewnością, zarówno dla centrów, jak i sieci handlowych. Mądrość biznesowa uczy, że sukces nie zależy od tego, jak powieje wiatr, ale od tego, jak postawimy żagle. Postawienie ich na wzajemne zrozumienie i współpracę da nam szansę na przyjemniejszą i dłuższą wspólną podróż. Coraz częściej na świecie centra handlowe, jak i domy towarowe (jak np. Modehaus.de w Niemczech) poszerzają współpracę z najemcami o e-commerce. Może jest to pomysł do szerszego wykorzystania w Polsce, nie tylko w kontekście wolnych od handlu niedziel. Podczas jednego z niedzielnych spacerów po warszawskim Ursynowie zaskoczył mnie powstały nagle obok urzędu dzielnicy mini bazar, na którym za zgodą urzędu prowadzili handel okoliczni mieszkańcy. Dlaczego w miejscach niedzielnych spacerów nie miałyby powstawać strefy coraz bardziej popularnych pop-up stores, z których korzystaliby ci najemcy centrów handlowych, którym wolno handlować w niedzielę, ale nie robią tego w galerii, której nikt wtedy nie odwiedza? Pomysłów na radzenie sobie z zakazem handlu, jak i z innymi wyzwaniami będzie przybywało – i o to właśnie chodzi. Wszak już stare chińskie przysłowie zauważyło, że „gdy wieje silny wiatr, jedni stawiają mury, a inni wiatraki”.