W roku 2010 firma Wojas zanotowała 40% wzrost przychodów w porównaniu do
roku 2009. Co wpłynęło na tak dobre wyniki? Czy planowane założenia
udało się zrealizować?
Nasze prognozy na 2010 rok nie tylko udało się zrealizować, ale też
wyraźnie przekroczyć. Pierwotnie zakładaliśmy osiągnąć 114 milionów
przychodów, w listopadzie podwyższyliśmy te prognozy do 121 milionów, a
ostateczny wynik to 129 milionów złotych i 9,7 miliona złotych EBITDA.
To był dla nas świetny rok – otworzyliśmy 14 nowych salonów,
zakończyliśmy rozbudowę zakładu produkcyjnego, uruchomiliśmy nową linię
do produkcji obuwia, wymieniliśmy część parku maszynowego – na tę
inwestycje pozyskaliśmy 12 milionów złotych środków unijnych z Programu
Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Tak dobre wyniki są wynikiem
realizacji ogłoszonej w 2008 roku strategii - w ciągu 3 lat otworzyliśmy
ponad 50 nowych punktów sprzedaży, poddaliśmy remodelingowi
kilkadziesiąt innych, zintensyfikowaliśmy działania promocyjne,
rozwinęliśmy dział wzorniczy. Wśród konsumentów rośnie świadomość marki
Wojas – nie tylko producenta solidnych i trwałych butów męskich, ale też
modnego obuwia damskiego.
Czy mogliby Państwo zdradzić receptę na taki sukces? Jakie elementy zarządzania/marketingu są tutaj kluczowe?
U podstaw naszego sukcesu leży nasza filozofia – Wojas to spółka
rodzinna, bardzo ważna jest dla nas szewska tradycja i osobiste
zaangażowanie w dostarczanie naszym klientom produktów najwyższej
jakości - buty są dla nas największą pasją. Zarazem jesteśmy spółką
notowaną na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych – nasza
strategia, kultura zarządzania, system komunikacji marketingowej,
prognozy i wyniki finansowe, są ciągle oceniane przez rynek -
mniejszościowych akcjonariuszy. Jeden z wielkich amerykańskich
inwestorów kupował akcje tylko tych przedsiębiorstw, których produkty
znał i cenił. My mamy nadzieję, że nasi inwestorzy też kupują akcje
Wojas S.A., bo z własnego doświadczenia znają jakość oferowanych przez
nas butów.
Sukces jest wypadkową bardzo wielu czynników. Za jedną ze swoich
najważniejszych i najlepszych decyzji uważam tą podjętą wiele lat temu -
o rozwoju własnej sieci sprzedaży w centrach handlowych. Dzięki temu
uniezależniliśmy się niesumiennych odbiorców i mogliśmy wziąć pełną
odpowiedzialność za lokalizację salonów, ich wystrój, ekspozycję i
jakość obsługi klienta. Trzeba jednak postępować elastycznie – dla
przykładu rozważamy ekspansję na rynki wschodnie, a tam ze względu na
duże ryzyko biznesowe lepszy może okazać się system franczyzowy lub
sklepów multibrandowych.
Tagi: