W biznesie każdy ma swoje intencje, interesy, ograniczenia, ale trzeba pamiętać, że za każdą firmą stoją ludzie. Dlatego należy budować dobrą atmosferę pracy i partnerstwo - podkreśla Maciej Ptaszyński, Dyrektor Generalny Polskiej Izby Handlu.
W takich relacjach warto być otwartym, a zazwyczaj skutkuje to odwzajemnieniem takiej postawy. Buduje szacunek i obustronne zaufanie. Niezwykle ważny jest dialog i jasne komunikowanie swoich oczekiwań, ale także słuchanie. Nie wolno bać się zadawania pytań wprost o potrzeby, znacznie to ułatwia pracę i eliminuje niepotrzebne niedomówienia. Trzeba przede wszystkim dowiedzieć się, na czym zależy drugiej stronie, oraz jasno przedstawić swoje oczekiwania. Pozwala to zbudować trwały i głęboki kontakt z partnerem, co jest niezwykle cenne. Bo zdobycie nowego Klienta jest znacznie bardziej kosztowne niż utrzymanie dotychczasowego. Trzeba jednak uważać, aby chęć zachowania takich pozytywnych stosunków nie odciągnęła naszej uwagi od np. nierzetelności partnera lub jego zbyt wygórowanych oczekiwań. Istotna jest asertywność, warto dbać o ludzkie relacje, jednak nie można zapomnieć o własnych interesach.
Największe zmiany na rynku retail związane są z zakazem handlu w niedzielę. Dotyczą obu stron, zarówno centrów, jak i sieci handlowych. Zwolennicy nowego prawa chcą, aby wszystko było czarno-białe. Z jednej strony mają być wielkie sieci, które straciły, a z drugiej najmniejsze sklepiki, które zyskały, tymczasem pomijają wszystko, co jest pośrodku. Rynek jest daleko bardziej skomplikowany i lokalny wpływ tej regulacji zależy od wielu czynników.
Jest kilka spraw, z którymi nie da się spierać. Po pierwsze, wprowadzenie ograniczenia handlu w niedzielę dało potężny impuls rozwojowy dyskontom, pozwoliło im zwiększyć wartość koszyka zakupowego w piątki i soboty między innymi dzięki potężnym inwestycjom w reklamę. Największe sieci dyskontowe wydały w zeszłym roku 700 mln zł na reklamę, której celem jest przekierowanie strumienia konsumentów do sieci dyskontowych w piątki i soboty. Jest to zgodne z tym, o czym ostrzegała Polska Izba Handlu już w 2016 roku w swoim badaniu. Nie można oczywiście zaprzeczyć, że niektóre placówki skorzystały na wprowadzeniu ograniczenia. Jednak trzeba tu dokonać bardzo wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy samymi najmniejszymi sklepami, które mogą korzystać z wyłączenia polegającego na otwarciu sklepu i prowadzeniu go przez właściciela – tam niedziele niehandlowe mogą być (w zależności od lokalizacji) dniami o wyższym obrocie. Pytanie jednak, jak wpływa na nie wspomniane przekierowanie konsumentów do dyskontów w piątki i soboty. Do Polskiej Izby Handlu docierają sygnały o zmniejszaniu się ilości paragonów już w piątek po południu. Z kolei małe i średnie sklepy prowadzone przez polskich przedsiębiorców też w segmencie od 100 do 300 mkw. to w większości placówki, gdzie są z reguły dwie kasy oraz część samoobsługowa – prowadzenie ich przez jedną osobę, na co pozwala wyłączenie w ustawie, jest niemożliwe. Jedna osoba nie jest w stanie obsłużyć dwóch kas, pilnować i donosić towaru do części samoobsługowej, wykonywać innych czynności – takie sklepy muszą być w niedziele zamknięte i one też tracą najwięcej. W 2018 r. zgodnie z danymi Polskiej Izby Handlu nie odrabiały one obrotów z jednej niedzieli niehandlowej, czyli traciły 50% obrotu z dwóch nieczynnych dni. Dla porównania dyskonty traciły analogicznie tylko 33%.
Według danych Centrum Monitorowania Rynku (CMR) w ciągu pierwszych 12 miesięcy obowiązywania ograniczeń w handlu w niedziele łączne obroty sklepów małoformatowych do 300 mkw. wzrosły o 6%, w tym czasie liczba transakcji nieznacznie spadła (o 0,5%) w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej, co oznacza, że w 2018 r. Klienci odwiedzali placówki małoformatowe rzadziej, ale robili tam nieco większe zakupy. Nie oznacza to jednak, że sklepy małoformatowe stały się miejscem, gdzie uzupełnia się zapasy na cały tydzień. W analogicznym okresie rok wcześniej wartość sprzedaży w całym kanale sklepów małoformatowych zwiększyła się o 5,0%, chociaż liczba transakcji spadła o 0,6%. Spadek liczby transakcji to efekt kurczącej się od lat liczby sklepów małoformatowych. Z rynku wypadają głównie najmniejsze, najsłabsze podmioty, które nie są w stanie poradzić sobie z rosnącą konkurencją. Coraz lepiej radzą sobie natomiast placówki typu convenience, które potrafią odpowiednim asortymentem przyciągnąć do siebie Klientów ceniących swój czas. Wzrost wartości obrotów w całym kanale sklepów małoformatowych to w dużej mierze zasługa wyższych temperatur – znacznie cieplej niż przed rokiem było w kwietniu i w maju, spora część lata upływała pod znakiem upałów, pogodne były również miesiące jesienne. CMR podkreśla, że pogoda ma kluczowe znaczenie dla obrotów placówek małoformatowych, ponieważ w ciepłe dni duża część Klientów przychodzi tam głównie po to, by kupić coś do picia lub ochłody.
W świetle dostępnych danych dla małych i średnich placówek handlowych dotychczasowe ograniczenie handlu w niedzielę nie przyniosło pożądanych efektów w postaci bardziej dynamicznego wzrostu, a dalsze pogłębianie ograniczeń, chociażby przez zwiększenie ilości niehandlowych niedziel lub zaostrzanie zakazów, może prowadzić do potęgowania niekorzystnych zjawisk dla całego segmentu, przede wszystkim na skutek wzmacniania pozycji dyskontów między innymi dzięki zmianom nawyków zakupowych konsumentów.