W ostatnim czasie duże zmiany zachodzą w branży artykułów spożywczych. Dyskonty umacniają coraz bardziej swoją pozycję rynkową, rozbudowując asortyment produktów własnych i rywalizując w zakresie wysokości wypłat i świadczeń pracowniczych. Nie tak dawno z rynku zniknęła sieć delikatesów Alma, a poznański Piotr i Paweł ma nowego właściciela. Z kolei potężne super- i hipermarkety coraz silniej wchodzą w format convenience. O ewolucji rynku opowiada Mariusz Pniewski, Prezes Zarządu VIVE Profit Center.
Branża artykułów spożywczych zmienia się szybko, a w mojej ocenie (obserwatora tego rynku i Klienta) w ciągu najbliższych 10 lat zmieni się bardziej niż przez ostatnich 40. To będą jednak zmiany ewolucyjne, będące wynikiem reakcji branży na splot kliku czynników jednocześnie: skoku technologicznego, zmian demograficznych (nowe pokolenia) i behawioralnych Klientów (głównie wygoda i szybkość robienia zakupów), które zaspokoją podstawowe potrzeby konsumpcyjne – niestety kosztem hipermarketów i supermarketów.
Spójrzmy wstecz: jak niewiele lat minęło od czasu, gdy Biedronki nazywano „Biedra” czy „Bieda”. Obecnie to dyskonty z winem Barolo za ok. 40 zł, gdzie zakupy robi się dla wygody, ponieważ sklepów tej sieci jest wiele, ale i oferta (asortyment i jego jakość) plasuje je coraz bliżej supermarketów.
Prowadzone są testy nowych konceptów przez wszystkich głównych graczy w branży, ponieważ walka toczy się o ich pozycję rynkową w najbliższej przyszłości. Zwyciężą te sklepy, które będą bliżej Klienta, stworzą lepszą ofertę i ciekawe, nowe wartości: mniej barier – bez kolejek, zaufanie do Klienta, self-scanning, lepsze doświadczenie zakupowe; otwartość – strefy kas przyjazne Klientom; cyfrowe sklepy, gdzie na interaktywnych monitorach będzie można wybrać z wielu tysięcy produktów i dokonać zakupu przez internet albo odebrać w najbliższym miejscu zamieszkania w coolomacie.
Plany strategiczne na najbliższe 5 lat firm FMCG artykułów spożywczych są bardzo ambitne. Oczywiście nie wszystkie nowe formaty się przyjmą, ale o tym zadecydują konsumenci. Przykładem, jak trudno być innowacyjnym i trafić w gusta Klientów na tym rynku, są problemy Eurocashu z konceptem 1minute – w założeniu sklepy te miały odpowiadać dokładnie na potrzeby Klienta w czasie i miejscu, gdzie one powstają, a oferta skierowana jest przede wszystkim do ludzi aktywnych zawodowo, którzy mają niewiele czasu, dlatego udostępniono im stoliki, gdzie mogą spożyć ciepły posiłek urozmaicony w zależności od sezonu. Połączenie oferty spożywczo-gastronomicznej z szeroką ofertą usługową jest innowacyjnym i nowoczesnym pomysłem, ale obawiam się, że dzisiejszy konsument nie jest jeszcze gotowy na takie koncepty. Czas, działania konkurencji, ale przede wszystkim Klient szybko zweryfikują każdy innowacyjny pomysł, który ma szanse powodzenia tylko wtedy, gdy przekona do siebie wystarczającą liczbę konsumentów, aby projekt „spiął” się biznesowo.
Jedno jest pewne, te zmiany z pewnością wskażą jednego zwycięzcę, a transformacja beneficjentem zmian zrobi nas – Klientów. Powstanie więcej sklepów o charakterze proximity, czyli sklepów w pobliżu miejsca zamieszkania lub pracy, zaspokajających kompleksowo potrzeby Klientów.
Szansa to lepsza oferta bliżej nas, konsumentów, a zagrożenia to powolne odhumanizowanie procesów zakupowych (lodówka sama zamawiająca brakujące w niej artykuły, pralka „kupująca” proszki do prania itd.). Prace nad sztuczną inteligencją doprowadzą do tego, że rzesze pracowników stracą zatrudnienie, a tradycyjne sklepy mogą zniknąć z naszych ulic.
Na pewno efektem realizacji tych planów rozwoju będą też przejęcia w ramach konsolidacji rynku retail i przejmowanie lokalnych sieci przez dużych graczy (jak sieć Mila przez Eurocash), co da większy efekt skali prowadzonej działalności.
Rynek retail w branży food będzie się nadal dywersyfikował – od wielkopowierzchniowych formatów do szybko rosnących kanałów: convenience, discount i online.
Zakupy online w branży food, gdzie szczególnie ważne jest dotknięcie i zobaczenie, jak produkt wygląda i czy jest świeży, wbrew przewidywaniom wielu będzie się rozwijał, ale zdecydowanie w mniejszym tempie niż w branży non-food.
Niezagrożony zatem jest tradycyjny handel, dlatego tę cześć rynku czeka rewolucja zarówno w ofercie, jak i w wartościach oferowanych Klientom.
Szanse sprawdzenia się mają wszystkie formaty, które zakładają rozszerzenie dostaw artykułów świeżych oraz te dające nowe wartości Klientom, bardziej im przyjazne, np. Carrefour w koncepcie testowym w Warszawie zaproponował kasy nie przy wyjściu /wejściu, ale w środku sklepu, tzw. self scanning oraz strefy centralne do testowania potraw z produktów dostępnych w sklepie (śniadania, lunch box itp.) przygotowywane na miejscu przez profesjonalnych kucharzy.