Malowniczy kraj pełen niezwykłych krajobrazów od dawna przyciągał turystów. Drugą stroną medalu była jednak niezwykła bieda i izolacja, na jaką skazano mieszkańców. Teraz Hawana zyskała pierwsze ekskluzywne centrum handlowe, oferujące towary zza granicy.
Centrum handlowe można podziwiać w hotelu Manzana de Gomez w stolicy Kuby. W tym miejscu od dawna znajdował się dom towarowy, bo pięciopiętrowy budynek ukończono ponad 100 lat temu. Po rewolucji sklepy przerobiono na biura i szkołę, a następnie budynek popadał w ruinę. W zeszłym roku po gruntownej renowacji otwarto go ponownie. W części hotelowej znajduje się 246 pokoi zarządzanych przez szwajcarski koncern hotelarski Kempinski.
Wśród sklepów znalazły się pierwsze w kraju butiki Mont Blanc czy Lacoste, a także punkty wielobranżowe, gdzie można kupić szal Chanel czy zegarek Buglari. Galeria handlowa spotkała się ze sporą krytyką niektórych środowisk. Część branży turystycznej przewiduje, że efekt wprowadzania zachodnich marek na Kubę może być odwrotny od zamierzonego. Cytowana przez dziennik Deutche Welle para niemieckich turystów narzeka, że nie tego spodziewali się po Hawanie. - Przyjechaliśmy, by odpocząć od dostępnych wszędzie McDonaldów i Starbucksów. A zastaliśmy tu to samo. - opowiadają.
Druga wątpliwość może dotyczyć dostępności oferowanych produktów dla samych Kubańczyków. Jak podaje The Guardian, sprzedawczyni w L’Occitane en Provence w galerii handlowej zarabia 12,5 euro miesięcznie, podczas gdy krem do twarzy oferowany przez butik to koszt rzędu ponad 150 euro. Kraj w zeszłym roku odczuł spadek GBP o 1% a największy partner handlowy – Wenezuela – z powodu własnych problemów wycofał się z umówionych transakcji. Rząd ma nadzieję, że turystyka luksusowa stanie się ważną gałęzią gospodarki na wyspie, a nowe centrum handlowe ma w tym pomóc. W zeszłym roku kraj odwiedziło ponad 4 miliony turystów i z każdym rokiem jest ich coraz więcej.